banner

Zlot-Requiem " Minuta pamięci zamarła w ciszy"

22 Марта’21
471

Obecnie w całym kraju odbywa się Republikańska patriotyczna akcja "Pamięć", która zbiegła się w czasie z Dniem Pamięci tragedii w Hatyni. 78 lat temu, 22 marca 1943 r., śmiertelny oddech wojny pochował pod warstwą popiołów mieszkańców tej wioski. Hatyń stała się symbolem tragedii wszystkich spalonych białoruskich wiosek.

W powiecie Świsłockim znajdują się Siostry Hatyni - wsie, które podzieliły jej los. W Dobrowolskim sielsowiecie jest  ich sześć. Wiadomo, że 28 lipca 1941 roku 160 rodzin ze wsi Tichowola, Browsk, Jaźwiny i Niemierzanka zostało wywiezionych w okolice wsi Hryniewicze, a 29 lipca 100 rodzin ze wsi Tuszemla i Długi Borok do miejscowości koło Porozowa. Tych, którzy odmówili wyjazdu lub powoli zamierzali, rozstrzelano na miejscu. Domy i budynki spalono. Od tych wydarzeń dystansowały nas dziesięciolecia. Na dawnych popiołach wyrosły nowe domy. Ale pamięć ludowa żyje.

To ona, niezniszczalna pamięć, doprowadziła dziś ludzi do Pomnika Poległych rodaków, który znajduje się w centrum agromiasteczka Dobrowoli. Odbył się tutaj zlot-requiem "Minuta pamięci zamarła w ciszy". Jego uczestnikami zostali przedstawiciele władz rejonowych i lokalnych, mieszkańcy agromiasteczka i okolicznych osiedli, żołnierze posterunków granicznych "Kaczki" i "Tuszemla", uczniowie Dobrowolskiego przedszkola—szkoły średniej, w tym członkowie pionierskiej drużyny, która dumnie nosi imię dobrowolskiej komsomolki-konspiratora Paszy Wasilenko.


– W tych dniach wspominamy tragiczne wydarzenia XX wieku, lata Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, która pochłonęła życie milionów Sowietów - zwrócił się do uczestników wiecu przewodniczący Świsłockiej Okręgowej Rady Deputowanych Wiktor Subotka. - Pamiętamy Hatyń, Trosteniec, Ozarycze... Na białoruskiej ziemi jest wiele miejsc, w których w latach wojny niewinnie ginęli nasi ludzie. Dzisiaj, niestety, niektóre siły na Zachodzie postawiły sobie za cel przepisanie historii naszego wielkiego zwycięstwa, odebranie nam tego, w imię czego zginęli nasi ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie. Wydarzenia takie jak dzisiejsze nie dają nam prawa zapomnieć, jak było naprawdę-przerażające i tragiczne. Szczerze dziękuję za znalezienie okazji, aby tu przyjść, aby uczcić pamięć zarówno tych, którzy zginęli na frontach wojny, jak i tych, którzy zostali bez winy torturowani w obozach koncentracyjnych... To tylko niewielka część tego, co możemy dziś zrobić na pamiątkę ludzi, którzy bronili wolności naszego kraju.



Przewodniczący Dobrowolskiej rady wiejskiej Wiktor Filinowicz podzielił się z wieśniakami historią wojskową swojej rodziny:


- Trudno mi mówić o tej tragedii, ponieważ dotknęła ona i naszej rodziny. Moi dziadkowie, ojciec latem 1941 r. zostali wywiezieni do Garkawszczyny, a następnie mieszkali w Jakuszówce. Ojciec często opowiadał mi o tych wydarzeniach. W jego wówczas jeszcze dziecięcej pamięci dobrze uchwycone są tragiczne chwile. To prawda, że zawsze z wdzięcznością wspominał ludzi, z którymi mieszkał podczas wojny. Kiedy w 1946 r. rozsawali się z przyjaciółmi, posadzono cztery brzozy w Romanowcach w pobliżu znaku "Puszcza Białowieska". To jest jak wspomnienie tych strasznych czasów. Zostanie pamięć  u mnie, u mojej córki, wnuczki. Będzie przekazywana dalej z pokolenia na pokolenie. Zachęcam do zapamiętania...


Na znak pamięci poległych w czasie II Wojny Światowej ogłoszono chwilę ciszy. "Grupa salutowa, przygotuj się! Ładuj! Ogień! Ogień! Ogień!"- smutną ciszę przerywają strzały. Spokój. Aby nigdy nie powtórzyła się Hatyń na naszej ziemi.




Предыдущая статья

"Wiem, że nie ma mojej winy…»