banner

Kochamy swój dom

19 Мая’21
512
Z historią rodziny Moszkalo można zapoznać się – w krótkiej treści – jak mówią, od progu ich nowego mieszkania, wystarczy znaleźć się na korytarzu. Tutaj każdego przychodzącego wita niezwykła wielopoziomowa półka ze zdjęciami i pamiątkami. "To nie tylko półka, ale wszystkie symbole są nasze" - mówi młoda para.



Przesuwając wzrok od góry do dołu, "czytasz", jak młodzi ludzie poznali się, pobrali, zaczęli myśleć o dzieciach. Ale mieli pierworodną córkę Miroslawę. To rodzina. Znaczącym dla wszystkich akwizycją jest samochód. Dalej-rodzime ściany. O czym jeszcze marzyć? Podpowiada gniazdo z trzema jajami-symbol dużej rodziny. Pomysł na przyszłe dzieci jest wyposażony w małe zabawki na półce. W pobliżu znajduje się dzwonek. To on trzeźwieje, że ktoś wkrótce pojawi się w domu, a drzewo genealogiczne puści kolejną gałązkę.

Pomimo faktu, że Andrei i Maria mieszkają w Świsłoczy tylko przez trzy i pół roku, są już tutaj znani wielu. Z racji zawodu. Andrzej-lekarz ogólny Świsłockiego Centralnego Szpitala Powiatowego, Maria-pedagog Centrum Twórczości Dzieci i młodzieży, utalentowany artysta. Młody medyk pochodzący z Manzyc powrócił do rodzinnej dzielnicy po ukończeniu studiów, gdzie studiował na kierunku docelowym. I przywiózł ze sobą żonę. A dwie połówki spotkały się w Grodnie (Masza z rejonu Szczuczyńskiego). Ich związek ma prawie dziesięć lat, a rodzina ma dwa razy mniej, pięć. A jak się poznaliście?

- Studiowałem z Sashą, bratem Maszy, w tej samej grupie-mówi Andrei. - Kiedyś musieliśmy zrobić razem zadanie edukacyjne. Udaliśmy się do domu Sashy. Przyszedł, a tam-Masza.

Nie wiedziałam, że brat nie przyjdzie sam - podnosi żona. - Biegnę go spotkać, otwieram drzwi, widzę Andrzeja.

- Mój przyszły mąż, myślałeś? – uśmiecham się.

- Wiesz, tak. Zatrzymała się i zamarła. W mojej głowie kolorowe obrazki przemknęły... nawet nie wiedziałam od razu, co się ze mną dzieje. Potem przypomniała sobie ten moment. I rozmawiali z Andrzejem. Naprawdę miałem miłość od pierwszego wejrzenia.



Wszystko się ułożyło. Nie było to szybkie, ale z pewnością podążyło ścieżką świadomego powstania głębokiego związku. Andrzej nadal przychodził do brata, wszyscy razem pili herbatę, oglądali filmy. Potem zaczął już przychodzić do Maszy. Po otrzymaniu dyplomu edukacyjnego natychmiast udali się do urzędu stanu cywilnego po akt małżeństwa i zaczęli budować relacje rodzinne. Jak?
 
- Wszyscy mówią: "Dobrze jest mieć lekarza w domu", - mówi Masza. - A dla mnie mąż jest lekarzem w ostatniej kolejności. Po pierwsze - to moja ukochana osoba, przyjacielu. Nie chcę, żeby widział we mnie pacjentkę. Córka jednak patrzy. I jako lekarz mu ufam. Ale najważniejsze w naszym związku jest inne. Jesteśmy romantykami. A romans wciąż nie odchodzi od naszego życia. Jaki jest sekret? Miłość, troska o siebie nawzajem, zaufanie. Dużo rozmawiamy. Nigdy nie podnosimy głosu. - I błyszcząc oczami dodaje: - wiesz, jeszcze wielki sekret, dlaczego nie przeklinamy: mąż nie umie. Nigdy nie podniósł na mnie głosu. Rozpryskiwanie energii jest moim rodzinnym obowiązkiem. A Andrzej jest spokojny, miły. Muszę mieć harmonię w domu, wszystko jest zrównoważone, zawsze mówię, że mi się nie podoba. A mąż, dzięki Bogu, umie słuchać.

- Tak, dużo rozmawiamy-uśmiecha się Andrzej. - Rozmawiali, konsultowali się, każdy wyraził swój punkt widzenia, znaleźli ogólne rozwiązanie.

- Tak, dzisiaj myśleli, co zrobić z oknem-mówi Masza. - Nie wiemy, jak to zrobić. Mąż mówi:"Narysuj coś: witraż, zasłony".

Aranżacja mieszkania zajmuje teraz wszystkie myśli młodej rodziny. Wprowadzili się tu niedawno, 15 maja będzie dokładnie dwa miesiące, jak Moszkalo stał się nowosielami w nowym budynku przy ulicy Cagelnik. Wcześniej stały w kolejce do wynajmu mieszkań. Zwrócili się o wsparcie do szefa dzielnicy i czekali z zapartym tchem na swój los. Wszystko zostało rozwiązane. I tak zamieszkują dwupokojowe mieszkanie.

- Po otrzymaniu kluczy byliśmy szczęśliwi-opowiadają. - Mamy nawet wideo, jak tu po raz pierwszy weszliśmy. Wszystko się podobało. Chociaż mieszkanie i wynajem, mieszkanie kochamy. Natychmiast. Jak swoją. Chcieliśmy się ogrzać, oblaskać, oblukać. Prawie codziennie mówimy: kochamy nasze mieszkanie. Może 15 i parapetówkę. Dwa święta.

Z myślą o komforcie Masza, profesjonalna artystka, zaczęła już malować ściany.

- Wcześniej nie malowałam na ścianach - mówi. - Chyba tylko dojrzała. Natychmiast wystarczył mi arkusz albumu, a następnie format wzrósł. A w nowym mieszkaniu pole kreatywności to prawie każda ściana. Skąd pochodzą obrazy? W kuchni chciałem wszystko połączyć z zielenią. Będzie szmaragdowy pokój. Narysowałem wszystkie kwiaty, które miałem w głowie.
    Łapiąc moje podziwiane spojrzenie, kontynuuje:

    - Mamy takie. Oprócz swojego zawodu szukają nisz, w których można się wykazać. Staramy się zająć czymś naszym wolnym. Ja na przykład maluję. Mąż stolarz. Łóżko, półki, które są w mieszkaniu, są wykonane jego rękami. Tutaj mamy regał i półkę zgodnie z planem. To wszystko za mężem. Już wymyśliliśmy, gdzie mamy to, co stoi. Projektuję, a mój mąż ucieleśnia. To nasza wspólna przestrzeń twórcza, w której możemy wspólnie realizować siebie.



    Kolejną słabością młodej kochanki są sadzonki. Wszystkie parapety są przez nią wymuszone. Uprawia melony, arbuzy, paprykę, kwiaty... podziela miłość mamy do młodych kiełków w doniczkach trzyletnia Mira.

    - Oto melony z nią posadzone- drży Maria. - Codziennie patrzyli, jak roślina przebija się przez ziemię. Właśnie się obudziłem, nie miałem czasu założyć spodni, już biegnie: "Mamo, Pokaż mi melony". Za pomocą linii sprawdzamy, jak urosły w nocy.

    Mira jest, trzeba zauważyć, bardzo ciekawskim dzieckiem. Ogląda filmy popularnonaukowe o przyrodzie. Lubi czytać, a raczej słuchać, jak czytają jej rodzice. Każdego wieczoru przed snem siadają do książki. Co, dziewczyna sama wybiera. Chociaż preferencje córki mama i tata już wiedzą-kosmos i dinozaury.

    - Zabrali kiedyś książkę od wujka Sashy-mówi Andrzej. - Gruba taka, encyklopedia o pochodzeniu życia na Ziemi: od pierwszych mikroorganizmów po człowieka. Jak dziecko może ją "poczytać"? Przegląda strony dzień lub dwa i to wszystko. Świat miesiąca dwa tę książkę od deski do deski przeglądała. Półtorej godziny siedzi, rozważa. Zapamiętuje najtrudniejsze tytuły. Czasami, zastanawiając się nad własnym dzieckiem, siedzimy cicho i obserwujemy ją. Każdego dnia zauważamy coś wyjątkowego.

    I być mądrym Mirosze jest w kim.

      Предыдущая статья

      Лучший общественный инспектор – Наталья Бойко